24.09.2017

Trochę historii cz. 6

Latanie spalinowym modelem śmigłowca było bardzo fajne ale miało też swoje minusy. Aby móc polatać trzeba było oprócz samego modelu i aparatury zabierać ze sobą cały zestaw startowy potrzebny do uruchomienia silnika w śmigłowcu: bańkę z paliwem, pompe do paliwa, rozrusznik, grzałka do świec, zasilanie. Przypominało to wyprawę. W związku z tym moje oczy znowu zwróciły się w kierunku śmigłowców z napędem elektrycznym. Zdecydowałem się na model T-Rex 500 firmy ALIGN. Był to model dużo większy od T-Rex'a 450 ale bardziej zgrabny niż Hirobo Sceadu EVO 50.

Tak model prezentuje się w całej okazałości.


Wprowadzone w nim były pewne modyfikacje, które zastąpiły plastikowe elementy głowicy elementami wykonanymi z aluminium. Przekładało się to na precyzyjniejsze sterowanie modelem.
Widok od góry na głowicę.
Model wyposażony był w żyroskop Futaba GY-401 oraz dedykowane cyfrowe serwo Futaba S9257. Zestaw ten odpowiadał za sterowanie ogonem. Do sterowania tarczą wykorzystane były serwomechanizmy HS5245MG firmy HiTec.

W modelu zainstalowany był moduł EagleTree, który działał jako "czarna skrzynka", w którym zapisywane były parametry lotu takie jak: obroty i temperatura silnika, prędkość lotu oraz wysokość mierzona przy użyciu czujnika ciśnienia oraz praca drążków. Po wylądowaniu można było te dane wczytać do komputera i przedstawić w postaci różnych wykresów.
Do sterowania używałem już wspominaną aparaturę JR Propo 9XII. Wymieniłem w niej tylko moduł nadawczy pracujący na 35MHz na moduł firmy Spektrum (2.4Ghz). Rozwiązanie to miało jedną wielką zaletę gdy przyjechało się na lotnisko nie trzeba było się już pytać pozostałych modelarzy o kanał na którym latają. Model nadal posiadam w swojej kolekcji.

Miałem również trochę przerwy od modeli zdalnie sterowanych. Lecz gdy ponownie wszedłem  w temat zacząłem już od dronów wyścigowych FPV. Na szybko poskładałem drona w oparciu o ramę QAV-250 i zacząłem kompletowanie wyposażenia do FPV.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz